Werdykt konkursu poetyckiego PODAJ FRAZĘ

 

Jury w składzie:

Roman Honet

Patryk Kosenda

Adam Leszkiewicz

Krzysztof Szeremeta

postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia

 

I miejsce – honorarium w wysokości 2500 PLN

Jakub Grabiak za wiersze Neron skopcony; ostrzenie carvingów; gram polski

 

II miejsce – honorarium w wysokości 2000 PLN

Joanna Łępicka za wiersze gdybyś wyjęła dywiz z mojej twarzy; a gdybyś wyjęła język ze swojej diastemy; a gdy rozkrajasz ten obraz

 

III miejsce – honorarium w wysokości 1500 PLN

Szymon Domański za wiersze neo-tokio; łuska; ciała obce

 

równorzędne wyróżnienia – honoraria w wysokości 800 PLN

Krzysztof Firkowski za wiersze: Minus dziesięć do spostrzegawczości; Na rozkaz ulanego Lorda Hagena, ogłasza się co następuje!; Gawędziarz

Marcin Hanuszkiewicz za wiersze: oddawaj swoją pneumę; z baśni tysiąca i jednego płaskowyżu; (Boże,

Anouk Herman za wiersze: femina silesia: mater dolorosa; femina silesia: kimberle crenshaw; bullshit. dziedziczenie traumy

Piotr Kolasiuk za wiersze: Ola; Jola; Gilead

Bartłomiej Król za wiersze: voyage voyage; płaskie kółko; przyśpiewka kibica

Paulina Kwiatkowska za wiersze: Bechdel wyrzuca pilot przez okno; olej słonecznikowy bang; obraz bioróżnorodności wieńczy kraska

Aleksandra Majówka za wiersze: przestraszyłam się tego co stworzyliśmy; tniemy głowy po kosztach; ostatni dzień świstaka

Klaudia Pieszczoch za wiersze: okna wyrastają z piasku; lato | atol; *kiedy sięgniesz pamięcią trafisz na puste akwaria

Jan Rojewski za wiersze: Elektroniczny termometr: 38,8; *** (Wyjdź z domu i licz bezdomnych); *** (Nie ma zdjęcia, które obejmowałoby całą Ziemię,)

Miłosz Tomkowicz za wiersze: Sen w Le Gamma; Twoje królestwo; Zamień mnie we wzgórze

 

Laudacje

Jakub Grabiak w nadesłanych na konkurs wierszach stworzył świat dynamiczny i nieobliczalny, w znacznej mierze nieufny i przekorny wobec zastanych poetyk – świat, w którym przeplatają się woda, ziemia, powietrze i ogień, ożywają ciała niebieskie, a te ludzkie są siebie niepewne, czasem powoli wzrastają, czasem gwałtownie marnieją. To świat poety osobnego, to frazy „podawane” z żarliwą nieufnością, a równocześnie nadzieją, że czytelnik zechce z nimi pozostać na dłużej, a później wielokrotnie będzie do nich powracał. Nadzieją, można sądzić, całkowicie spełnioną.

Z rosnącym zainteresowaniem i ogromną czułością ogląda się to panopticum żywiołów i naszej organicznej biologii, w którym, jak zapisał sam autor, „śnieg przytulił ziemię, śnieg pruje narciarzy”, w którym „komety krążą, wpadają na siebie, robią bęc”, a potem „rano starcy zbierają je z asfaltu” i „tną na kawałki”. Można oglądać te kaskadowe obrazy z pasją tak wielką i w pewnym sensie tak przejmującą, że zaczyna się w nie wchodzić i brać w nich udział, że chwile spędzone z nimi oraz w nich robią to, co może właśnie powinna robić poezja – sprawiają czytelnikowi lekturową frajdę. Wiersze Jakuba Grabiaka mogą wzbudzić w czytelniku konwulsyjny sprzeciw albo wywołać jego aplauz, co jednak najważniejsze – nie pozostawiają go obojętnym.

Można spodziewać się po tym poecie jeszcze wielu osobliwych światów.

 

Pytanie kluczowe: „a gdybyś wyjęła język ze swojej diastemy / czym by smakował?” Propozycja poetycka Joanny Łępickiej to trójpak wierszy zmysłowych, a granice tej zmysłowości powyginane są w różnych kierunkach, choć nie sugerowałaby tego dość minimalistyczna forma. Lakoniczność może być mocnym gestem, zwłaszcza w kontekście świadectwa opresji, której poetka poświęca swoją uwagę. A może to tylko poszukiwanie ciepła, miejsc i w końcu formy, w którą można je przelać i utrwalić: ubojnie, ale też odlewnie, finalnie – cementownie. Autorka wybija „przeguby języka”, łamie rejestry, również przestrzenne, choć znajdziemy dywizy – jak wszechobecny dym. „Są kobiety, podkładają do ognia / brzuchy pełne robaków i coli”. Przejdźmy do „dawno niewidzianego plemienia”. Gdyby – jak Łępicka – rozkroić ten obraz, nie żeby analizować, a czuć, kosztować nieufnym językiem, to może zwąchałoby się okiem powidoki, wybite fantomy wspólnot, które prędzej skrzykną się w ekipy „za sklepikową budą w parku”. Bo w ten cały lekko mistyczny klimat wrzuca na odlew „bukiety fuck off” i „szlugi skitrane w ścianach przedziału”. Wiersze Łępickiej to poetycka przygoda, w której odbiorca musi tropić elegancko porozrzucane strzępy obrazów, które pracują w wierszu jak przywoływany przez autorkę „rozgrzany tłuszcz, nie mięsień”. Ekstatycznie.

Trzy niedługie, krótkowersowe poetyckie notatki Szymona Domańskiego pod wspólnym tytułem Ciała obce, okazały się niezwykle spójnym i skomplikowanym zestawem. Jego puenta dopowiada, że to nasze własne ciała są tytułowymi Ciałami obcymi, jak mówi bohater wierszy Domańskiego, notując doznania tego wyobcowania: w ciele odkrywa się ogon, atawistyczny spadek po zwierzęcych przodkach; odkrywa się ciała własnych dziadków, których jest się przedłużeniem i wariantem, czy konieczność noszenia ciała jak stroju. Bo niby jest się „prawdziwym chłopcem”, w przeciwieństwie do Pinokia, a jednocześnie podejrzanie zbyt łatwo udaje się utożsamić z drewnianym pajacem, z jego przeżywaniem swojej z sobą niezgodności, w dekoracjach „gąszczu sztucznych roślin” / ”w świetle różowych neonów”. Nieszczelność ułudy bezpieczeństwa potęguje niepokój; przez palimpsest popkulturowych powidoków przezierają pociski i krew. Ból, cierpienie są tutaj dowodem nieskładności świata i świadectwem oporu przeciw niemu: „shinobi jeleń / z partyzanta pada pod sosną”. Czy to opor bezsensowny, i samo prawdziwe cierpienie znaczy tak samo mało, jak jego sentymentalne odgrywanie? Wiersze Domańskiego wydają się lakoniczną, nieskładną notatką z tych zmagań, ale jednocześnie są przecież precyzyjnie skonstruowanym sprzeciwem przeciw temu, co je konstytuuje. Pojemność tych trzech wierszy, w sumie kilkudziesięciu słów, domagała się nagrodzenia i pozwala domagać się od autora pełnowymiarowej książki z wierszami.

Werdykt konkursu prozatorskiego SNUJ STORY

 

Jury w składzie:

dr Marta Kwaśnicka

dr Łukasz Kucharczyk

dr Ireneusz Staroń

postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia

 

I miejsce – honorarium w wysokości 3000 PLN

Agata Bisiecka, posługująca się pseudonimem literackim Wiktor Orłowski, za opowiadanie Dzień szósty, Falludża

 

II miejsce – honorarium w wysokości 2500 PLN

Jakub Rewiuk za opowiadanie Tata, Ania P. i Benek

 

III miejsce – honorarium w wysokości 2000 PLN

Grzegorz Reiwer za opowiadanie Podróżnik do wynajęcia

 

równorzędne wyróżnienia – honoraria w wysokości 1000 PLN

Tomasz Bilski za opowiadanie Plemię słońca

Klaudia Budnik za opowiadanie Lekcja przyrody

Piotr Kolasiuk za opowiadanie Domofon

Aleksandra Korczak za opowiadanie Sploty

Karolina Krasny za opowiadanie Pojechałem na wczasy

Wiktoria Szydło za opowiadanie Pudrowy róż

 

Laudacje

W opowieści Wiktora Orłowskiego ujmuje przede wszystkim jakość i poetyckość języka. Autor pisze na przykład: „Może w godzinę śmierci słońca, które wtulone w lewy brzeg Eufratu wykrwawia się, do samego końca brocząc czerwonym światłem, zbłąkany kot widzi człowieka”. W zdaniu tym mieszczą się najważniejsze cechy stylu Orłowskiego: metonimiczne widzenie rzeczywistości, plastyczność, a nawet pewien nadrealizm wizji.

Subtelna ironia jest tutaj przekonująca, sprawia, że opisywane wydarzenia, choć wyjątkowo dramatyczne, mają szansę stać się częścią intymnego świata czytelnika. W nagrodzonym opowiadaniu znajdujemy coś więcej niż tylko relację z miejsc i zdarzeń – autorowi udało się stworzyć niezwykły klimat. Narracja jest epizodyczna, toczy się niespiesznie, meandruje wokół miejsc, przedmiotów czy pór dnia; metaforycznymi sensami nasycone są nawet figury zwierząt – gołębie, koza i kot.

Daje się tutaj odczuć także specyficzne odrętwienie, towarzyszące nam w sytuacjach, które nas przerastają i których do końca nie pojmujemy – a do takich należy wojenny chaos. Doceniliśmy przenikliwy opis owego wojennego zagubienia. U Orłowskiego okazuje się ono zresztą dotyczyć nie tylko cywilów, postronnych świadków, do których wojna przychodzi z zewnątrz, zupełnie ich zaskakując, lecz także żołnierzy i bojowników walczących na froncie.

Dzień szósty. Falludża stanowi wreszcie świetny przykład gry z konwencją raju utraconego dzieciństwa. Dziecięca arkadia nie rozpada się tu jednak wraz z upływem czasu, ale zostaje unicestwiona na oczach narratora.

 

Podejmując decyzję o przyznaniu drugiej nagrody Jakubowi Rewiukowi, jury doceniło stylistyczną i tematyczną dojrzałość jego tekstu. Opowiadanie Tata, Ania P. i Benek traktuje o przeżyciach osoby bardzo doświadczonej przez los – zdziwiliśmy się zatem, kiedy odkryliśmy, że wyszło ono spod ręki tak młodego autora. Zaskoczyła nas poetyckość skojarzeń, migotliwość opisów, czułość, z jaką rejestrowane są poszczególne wzruszenia głównego bohatera. Dla przykładu warto przytoczyć choćby ten cytat, w którym tata zauważa pęknięcie żółwiej skorupy:

„Dopiero okrywając jego nowe legowisko zauważyłem głęboką bruzdę biegnącą przez grzbiet o szorstko-szklistej fakturze. Przejechałem palcem wzdłuż pęknięcia. To był odruch, tak samo jak ssanie przekłutego palca, czy rozcieranie świeżego siniaka, lecz widok chowającego się łebka cofnął moje dłonie”.

Ujmująca jest zdolność autora do tworzenia wielkich metafor z pozornie banalnych obrazów dnia codziennego. Warto także zwrócić uwagę na umiejętność operowania symbolem i jego korespondencję z warstwą fabularną.

Tytuł nagrodzonego dzieła ma budowę trójdzielną, charakterystyczną dla wielu uniwersalnych opowieści. Tata, Ania P. i Benek może wprawdzie przywodzić na myśl lekką opowieść familijną, a nawet bajkę, ale to mylny trop. W istocie autor wykorzystuje tu elementy poetyki przypowieści – i robi to w sposób niezwykle udany. W opowiadaniu pojawia się na przykład figura ojca, który jednocześnie przejawia cechy syna marnotrawnego. Podobnie na wiele sposobów można odczytywać postać jego córki. Tytuł wskazuje zatem na kolejną ważną cechę tekstu – ironię, której czytelnik doświadcza w formie przebłysków, najczęściej niewidocznych dla samych bohaterów.

 

Tytuł Podróżnik do wynajęcia kieruje nas na szlaki literatury fantastycznej. Kto jednak chciałby podążyć tym tropem, musi przygotować się na długą i pełną niebezpieczeństw wędrówkę. Grzegorz Reiwer korzysta z dobrze znanego schematu opowieści o dojrzewaniu, budowaniu charakteru, ale czyni to niekonsekwentnie, co w tym przypadku należy uznać za wartość dodaną. Autor zręcznie operuje także estetyką groteski, wpisaną zarówno w samą fabułę, jak i warstwę sensów utworu.

Sprawność narracyjna autora sprawia, że opowiadanie czyta się z wielką przyjemnością. Jego pierwsza część przypomina prostą, dziecięcą opowieść; po kilku stronach styl jednak się zmienia, sygnalizując zarówno upływ czasu, jak i to, że zmienia się sam narrator. Struktura tekstu splata się zatem z opowiadaną historią. W Podróżniku do wynajęcia gatunek literacki dojrzewa razem ze swoim bohaterem.

Ważny w opowiadaniu jest motyw jajka Kinder Niespodzianka. Autor posługuje się starą i sprawdzoną zasadą Czechowa, zgodnie z którą przedstawiona w pierwszym akcie strzelba musi wystrzelić w kolejnym. Jajko staje się tu metaforą dojrzewania. Bohater wykluwa się, choć niekoniecznie tak, jakby sam to sobie wyobrażał – ale jest to z wielką korzyścią dla literatury.

 

FOTORELACJA