Przedstawiamy Państwu łączony (6-7) numer Kwartalnika Kulturalnego „Nowy Napis. Liryka, epika, dramat” – poświęcony dziedzictwu i legendzie „Solidarności”.

Powstanie związku zawodowego „Solidarność” w 1980 roku przeorało dogłębnie Polskę oraz było zaczynem głębokich zmian w Europie Środkowo-Wschodniej. Wprawdzie trwałe zmiany o charakterze strukturalnym nie nastąpiły od razu, lecz niemal po dekadzie, niemniej fakt, że siłowe zdławienie „Solidarności” przez stan wojenny nie unicestwiło idei, które ją ożywiały, świadczy o sile tego ruchu. W bieżącym numerze „Nowego Napisu” nie zajmujemy się raczej dalszymi konsekwencjami zaistnienia wolnego związku zawodowego w państwie komunistycznym – rezerwując sobie prawo do tego w przyszłości. Piszemy za to o samym fenomenie z lat 1980–1981 w przekonaniu, że było to zjawisko wyjątkowe w historii Polski.

Nie ulega kwestii, że w pamięci pokoleń, które towarzyszyły dniom sierpniowych strajków i późniejszym szesnastu miesiącom legalnego działania NSZZ „Solidarność”, jest to czas podniosły. Tak wiele i tak szybko się wówczas przewartościowało w Polsce i w Polakach, tak bardzo skokowo wzrosła wtedy świadomość ludzkiej i narodowej godności, że wyjątkowość tego czasu jest dla starszych pokoleń oczywistością. Ci natomiast, którzy tamtego czasu nie przeżywali świadomie, często dziwią się estymie, z jaką ci pierwsi wspominają Sierpień i „Solidarność”. Skąd to zdziwienie? Chyba stąd, że dzisiejsza Polska, jakkolwiek historycznie wyrasta z tamtego doświadczenia, przecież na ogół nie jest realizacją tamtej obietnicy. I taka właśnie – chwalebno-kontestująca – jest rama konstrukcyjna numeru „Nowego Napisu”, który oddajemy do rąk Czytelników. Idee solidarnościowe zostały odrzucone po 1989 roku i zastąpione rozwiązaniami ultraliberalnej gospodarki nie tylko w sensie sposobów produkcji (co zrozumiałe po odrzuceniu zasad komunizmu prowadzących do gospodarki niedoboru), ale również w znaczeniu poniechania zasady solidarnego rozłożenia ciężarów na poszczególne grupy społeczne. W czasie tak zwanej transformacji zbudowano model kapitalizmu bez hamulców, a każda myśl o redystrybucyjnej roli państwa piętnowana była etykietą „populizmu” (trend ten silny jest również obecnie).

Taka konfrontacja spojrzeń na historyczną „Solidarność” i na jej dziedzictwo jest zabiegiem celowym. Skoro – jako wspólnota narodowa – różnie oceniamy to doświadczenie i tę sukcesję, wydaje się, że nie ma innego sposobu na uczciwe zdanie z tego sprawy, jak pewnego rodzaju wielogłos. Taki też jest ten zeszyt „Nowego Napisu”.

Jedną z tajemnic tego ruchu był fakt, że „Solidarność” animowała opinię publiczną i napędzała jej dynamikę, a także fundowała prawo do nieskrępowanej debaty społecznej wcześniej zepchniętej niemal w niebyt – to znaczy w sferę czysto prywatną. Sama zresztą była mnogością opinii i dynamiczną całością, w której realizm przenikał się z mitem, siła ze słabością, a optyka związkowa z koniecznością polityczną. Jako gwarant wolności słowa broniła prawa do istnienia opinii publicznej w społeczeństwie zatomizowanym i pozbawionym możliwości wpływu na kształt pragnień, nadziei i realizacji społecznych oczekiwań. Tym samym tworzyła społeczeństwo obywatelskie i wyzwalała niespotykaną energię.

Historię „Solidarności” podzieliliśmy na trzy okresy: Pierwsze starcie opisuje szesnaście miesięcy tak zwanego karnawału od sierpnia 1980 do 13 grudnia 1981 roku, a także wcześniejsze wydarzenia, które miały wpływ na powstanie ruchu. Drugie starcie – to temat, który przedstawimy jesienią przyszłego roku, w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, i mowa będzie o istnieniu nielegalnego ruchu obywatelskiego po Okrągły Stół w 1989 roku. Trzecie starcie – opis tak zwanej transformacji, czyli pierwszych lat wolnej RP, począwszy od częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 roku, planujemy przedstawić w 2022 roku.

***

W obecnym numerze znajdą Państwo, w dziale Solidarność – pierwsze starcie, zapis doświadczenia świadków tamtych wydarzeń. Opis wydarzeń jest niezwykle zróżnicowany. Józef Maria Ruszar opisuje ostatnie dni strajku w Stoczni Gdańskiej oraz późniejsze wydarzenia, których był świadkiem jako dziennikarz „Tygodnika Solidarność”. Fragmenty dziennika Andrzeja Kijowskiego oraz rozmowa nagrana z nim już po 13 grudnia 1981 roku prezentują przemyślenia zaangażowanego pisarza i uczestnika Polskiego Porozumienia Niepodległościowego.

Frapujące są fragmenty dziennika Władymira Wyczerowa – radzieckiego inżyniera mieszkającego wówczas w Gdańsku, którego sowiecka optyka wzbogaca punkty widzenia i kontrastuje z polską perspektywą. Polacy byli nie tylko świadkami, ale i w dużym stopniu uczestnikami (choćby i krytycznymi) wydarzeń postrzeganych przez nich jako sui generis zryw narodowy. Wyczerow był obserwatorem zewnętrznym o innej mentalności, który przy całej sympatii dla Polaków nie mógł zrozumieć ani ich politycznych uniesień, ani – szczególnie – narodowo-religijnego gruntu, na jakim te uniesienia wyrastały. Ciekawy przyczynek do analizy komunizmu jako konceptu tak mało kompatybilnego z polskością.

W tym samym dziale prezentujemy tekst Ryszarda Blajerskiego, który opisuje strajk w jednym z lubelskich zakładów pracy w lipcu 1980 roku. Na tle tego opisu lepiej widać dynamikę rodzącego się ruchu protestu, który na przełomie sierpnia i września zmusi władze komunistyczne do największego ustępstwa od 1944 roku. Maria Filipowicz kreśli swój portret działaczki „Solidarności” w łódzkim przemyśle włókienniczym. Michał Matys buduje sylwetkę robotniczego lidera Jerzego Dłużniewskiego – także w Łodzi. Tomasz Panfil zaś zestawia w swoim artykule świadomość 18-letniego ucznia szczecińskiego technikum (którym wtedy był) ze świadomością dorosłego człowieka i historyka (którym jest dzisiaj), by pokazać, na czym polegał szczególny „duch czasu” letnich miesięcy pamiętnego roku 1980.

***

W dziale Duch solidarności i chrześcijaństwo piszemy zarówno o idei międzyludzkiej solidarności, jak i o NSZZ „Solidarność”, która z tej idei wyrastała. Dwóch było w owych latach najważniejszych jej twórców i propagatorów: Jan Paweł II i ks. Józef Tischner. O Papieżu pisze w tym kontekście Janusz Poniewierski, o Tischnerze zaś – jego uczeń i kontynuator Zbigniew Stawrowski, a także Krzysztof Korżyk. Tekst Pauliny Bednarz-Łuczewskiej wskazuje, że istnieje również religijne przeżywanie historii. To przekonanie, zresztą dość popularne dla generacji „Solidarności”, że Sierpień był jakąś formą Bożego planu dla Polaków. Autorka nie poprzestaje jednak na przywołaniu historycznej postaci tego, co się wydarzyło po sierpniu 1980, ale wywodzi z tego wydarzenia ważką rolę dla współczesnej idei solidarności w Polsce i na świecie. Takie jest spojrzenie apologetyczne na historyczną rolę „Solidarności”, zbieżne ze słowami Jana Pawła II wypowiedzianymi w polskim sejmie: „Ale się nam wydarzyło!”.

***

Spojrzenie nieapologetyczne, lecz rewindykacyjne, otrzymacie Państwo w dziale Jak zamordowano solidarność. I tutaj obecna jest ta podwójność: międzyludzka solidarność i NSZZ „Solidarność”. Solidarność-braterstwo będąca fundamentem związku zawodowego, który przeobraził Polskę, nie utrzymała się jako wartość nadrzędna – piszą autorzy tekstów z tego działu. Dyskusja dotyczy przede wszystkim zachowania solidarnościowych elit. Jan Śpiewak analizuje, jak „Solidarności” ukradziono jej solidarnościową duszę. Spór nie dotyczy kapitalistycznej formy produkcji, skoro doświadczenie tak zwanego socjalizmu przekonało, że gospodarka planowana nie może być efektywna, lecz wprowadzenia dzikiego i politycznego kapitalizmu w jego najbardziej neoliberalnej wersji. Autor formułuje zarzut porzucenia idei solidarności społecznej i dokonania transformacji przez elity kosztem zwykłego obywatela. I nie chodzi tu wyłącznie o okres tak zwanej transformacji, dokonanej z krzywdą szerokich rzesz robotników i robotników rolnych, ale ogólnie o status ludzi pracy, aż do czasów współczesnych – o czym pisze Rafał Woś. Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego” pokazuje, jak bardzo wartość ludzkiej pracy była i jest deprecjonowana po przemianach 1989 roku.

Łukasz Moll wywodzi, że antykomunizm „Solidarności” posunął się aż do niszczenia elementów solidarności zawartych na swój sposób w ustroju PRL-u. Tekst ten, wyrażający nostalgię za niektórymi aspektami komunizmu, jest reprezentatywny dla części radykalnej lewicy, szczególnie w kręgach młodoakademickich. Drukujemy go przez szacunek dla tego nurtu polskiej opinii, jakkolwiek niektóre jego tezy wydają się nam ekstrawaganckie. Ale przecież także neomarksizm jest częścią wspomnianego wyżej wielogłosu. Tak rozumiemy pluralizm.

***

W dziale Czym była „Solidarność” przedstawiamy pięć głosów na temat klasycznych książek o „Solidarności”: Alaina Touraine’a, Ireneusza Krzemińskiego, Krzysztofa Mazura, Tymothy’ego Gartona Asha i Pawła Rojka. Nasi autorzy – Zbigniew Romek, Elżbieta Ciżewska-Martyńska, Wojciech Stanisławski i Jan Maciejewski – przypominają główne przesłanie tych ważnych książek i formułują swoje oceny odnoszące się do stawianych tam hipotez. Szczególna jest pozycja, z której występuje Paweł Rojek: przypomina on własną książkę z 2009 roku, ale też – poprzez pryzmat debat o tej książce – formułuje pewną propozycję interpretacji najnowszych dziejów Polski, w których – jego zdaniem – „Solidarność” była szansą na fundamentalną zmianę po komunizmie, zmianę, która się jednak, w tym sensie, nie dokonała.

***

W dziale Literatura wrażliwa na historię pokazujemy na kilku przykładach, jaki bywał obraz PRL w polskiej literaturze. Z powodów oczywistych najbardziej interesuje nas okres 1980–1981. Okazuje się – pisze o tym Adam Leszkiewicz – że odwzorowanie literackie epoki „solidarnościowego karnawału” jest wątłe. Swoją drogą frapujące jest pytanie, czy z faktu, że nasi literaci nie opisali wszechstronnie i dogłębnie tego doniosłego doświadczenia, mogłoby coś wynikać dla siły oskarżenia kierowanego przez współczesne pokolenia pod adresem generacji Sierpnia o zapoznanie tamtych ideałów? W każdym razie jest znamiennym paradoksem, że historyczne wydarzenia kształtujące życie Polaków w latach 1944–1979 zostały – mimo istnienia cenzury prewencyjnej – opisane znacznie lepiej.

W krótkich okresach kolejnych „odwilży”, kiedy słabła cenzura, udawało się opisać stalinowskie więzienia (Janusz Krasiński znał je z autopsji) lub nastroje robotnicze (Adam Macedoński), a komunistyczni poeci starali się uwiarygodnić, zrzucając winę na Stalina. Przykładem rzetelnego opisu Nowej Huty jest wiersz Jana Polkowskiego Poemat dla dorosłych napisany już w wolnej Polsce, a będący odpowiedzią na sławny, a zakłamany „odwilżowy” utwór Adama Ważyka tak właśnie zatytułowany. Wojciech Kudyba przekonywająco analizuje ideologiczne kłamstwa i pogardę dla – urzędowo wychwalanej – klasy robotniczej zawarte w poemacie jednego z głównych heroldów socrealizmu.

Aluzyjne wiersze z lat 70. obnażały komunistyczną rzeczywistość i język jej propagandy. Roman Honet prezentuje osobistą interpretację czterech wierszy poetów Nowej Fali: Stanisława Barańczaka, Ryszarda Krynickiego, Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego. Wiersze te, mniej „polityczne” niż najbardziej znane, i tak bezwzględnie ukazują zakłamanie języka, a zatem świata. Poemat Towarzysz Szmaciak Janusza Szpotańskiego jest dziełem unikatowym w tak zwanym obozie socjalistycznym, podobnie jak cała twórczość tego poety-satyryka. Drukujemy fragmenty tego klasycznego utworu (kultowego dla ówczesnych opozycjonistów), który w prześmiewczej formie rejestruje historię polityczną PRL od wczesnych lat powojennych do buntu robotników Radomia i Ursusa w 1976 roku. Dzieje pierwszego sekretarza szczebla wojewódzkiego to pouczający skrót historii, a napisany ciekawiej niż podręczniki do WOS-u. Jak współczesna literatura zdaje sprawę z aktualnych pytań o solidarność-braterstwo, pisze Zuzanna Sala w analizie „młodej” poezji podejmującej problemy społecznego wykluczenia i prekariatu. Niestety, w poezji jest to bardzo wątła i powierzchowna narracja, a na wypracowanie przekonywującej formy literackiej trzeba będzie jeszcze poczekać.

***

Wydaje się, że współczesny teatr lepiej niż poezja i proza zdaje sprawę z dzisiejszych problemów pracowników. Dział Prekariat. (Nie) boska komedia traktuje o współczesnym polskim teatrze pod kątem pytań pozostawionych nam przez historyczną „Solidarność” walczącą o godność pracowników. Szymon Kazimierczak pisze o scenicznych przedstawieniach ludzkiej pracy, Alicja Müller – o choreografiach Rafała Urbackiego, Karolina Wycisk – o prekarnym statusie artystów-tancerzy, Mateusz Kaliński – o dramatach Pawła Demirskiego. Czy teatralne eksperymenty skupiają się bardziej na świecie zewnętrznym czy na artystycznym ego twórców? Odpowiedź jest niejednoznaczna, ale zasadniczo pozytywna dla artystów.

***

Dział Film reprezentuje jednoosobowo Krzysztof Kłopotowski, który pisze o trylogii Andrzeja Wajdy: Człowiek z marmuru (1976), Człowiek z żelaza (1981) i Wałęsa. Człowiek z nadziei (2013). Krytyk widzi ambicję przeniesienia na ekran doniosłej historii Polski powojennej, ale niejednakowo ocenia jej realizacje w poszczególnych filmach. Najmniej przekonująco wychodzi ta próba – jego zdaniem – w ostatnim obrazie trylogii, czego przyczynę krytyk upatruje w ideowym i politycznym uwikłaniu wielkiego reżysera.

Oprawę plastyczną tego numeru „Nowego Napisu” tworzą prace Tadeusza Boruty, Wiesława Grzegorczyka, Marka Kowala, Adama Macedońskiego, Stanisława Markowskiego, Leszka Sobockiego, Andrzeja Stawiarskiego, Jacka Sroki, Jacka Szmuca, Jadwigi Tryzno, Artura Urbańskiego i Janusza Witowicza.

 

 

Kwartalnikowi towarzyszą pozycje z zakresu krytyki i historii literatury polskiej – w pakiecie wszystkie książki 25% taniej!

 

Jakie kulturowe źródła odkrywamy pod powierzchnią gęstych obrazów wypełniających wiersze i poematy Tadeusza Gajcego? Jakie paradoksy poetyckiego warsztatu wypełniają jego zawiłe frazy?

A zatem: kim był autor Widm? Stopniowo z opracowania Rafała Brassego wyłaniają się odpowiedzi na te i podobne pytania. Każda z nich wsparta jest rzetelną analizą utworów poety. Badacz pieczołowicie otacza wiersze pisarza kontekstami biograficznymi, historycznymi, kulturowymi, a niekiedy nawet – teologicznymi, by ostatecznie w szczególny sposób skupić się na charakterystyce poetyckiej wyobraźni Gajcego i poetyce jego utworów.

 

Zmienia nasze spojrzenia na poetkę, której twórczość jakiś czas temu zastygła w wygodnym stereotypie. Z wielką odwagą i determinacją autor przebija się przez skorupy ustalonych opinii, by pokazać nam Poświatowską, jako poetkę pełni egzystencji. Ujawnia skryte w jej utworach niespożyte pokłady energii, która obejmuje nie tylko sferę emocji i ciała, ale także ambicje intelektualne oraz zainteresowania filozoficzne. Książka – dobrze osadzona w kontekście bogatej epistolografii pisarki – budzi zaufanie i niemały szacunek.

 

Paulina Subocz-Białek oraz Ireneusz Staroń pokazują pisarza znad Berezyny jako autora na wskroś nowoczesnego, sylwicznego, łączącego w swych utworach konwencje eposu, sielanki, romansu, powieści rozwojowej, przy-godowej, historycznej, czy też awanturniczo-łotrzykowskiej. Co więcej: zręcznie poruszającego się pomiędzy prawdą i fikcją, autobiografią i beletrystyką, kompozycją otwartą i zamkniętą, poetyką fragmentu i poetyką „całości”; wirtuozersko zderzającego ze sobą rozmaite rejestry i style polszczyzny, a także jej odmiany regionalne – przełamującego patos humorem, a sielankę katastrofizmem. Nowoczesność Czarnyszewicza to także dystans wobec mitotwórczej roli literatury. Zamieszczone w książce analizy odsłaniają pasjonującą grę, jaką artysta prowadzi z „polskim mitem”, zarazem podważając go i utwierdzając, konstruując i dekonstruując.